Era Śląsk przegrał z Czarnymi i odpadł z play-off

adasko6

Dramat Ery Śląska Wrocław. Wrocławianie prowadzili w czwartej kwarcie z Czarnymi Słupsk już trzynastoma punktami, by całą przewagę stracić i oddać zwycięstwo gościom. Koszykarze Ery Śląska odpadli zatem z play-off, a do półfinału awansowali Czarni Słupsk, którzy teraz zmierzą się z Prokomem Treflem Sopot. Wrocławianie już sezon zakończyli.
Zaraz po końcowym gwizdku w ekipie gości zapanowała euforia. Wszyscy koszykarze wybiegli na parkiet, odtańczyli taniec radości, a następnie podbiegli do trenera Igora Griszczuka i zaczęli podrzucać go do góry. Tymczasem w Śląsku przygnębienie. Wrocławscy zawodnicy ze spuszczonymi głowami szybko opuścili halę, tak jakby wstyd im było za to, co zrobili w tym meczu.

A rzeczywiście było czego się wstydzić, bo to, co zaprezentowali wrocławianie w ostatniej kwarcie, to po prostu kompromitacja. Jeszcze w 31. minucie nasi zawodnicy prowadzili 59:46 i wydawało się, że uda im się utrzymać ten dystans. Wystarczyło tylko grać spokojnie i rozważnie do końca. Nic z tych rzeczy. Jeszcze nie minęła minuta i z tej wysokiej przewagi zrobiło się sześć punktów!

Śląsk fatalnie spisywał się w obronie. Goście zdobywali punkty głównie po kontratakach, bo w naszym zespole koszykarzom z trudem przychodził powrót do obrony. Prawdziwy dramat był dopiero w końcówce. Jeszcze na minutę przed końcem wrocławianie prowadzili 67:66 i wyprowadzali akcję. Niestety, Tomczyk nie trafił za trzy punkty, a wrocławskim obrońcom uciekł Miah Davis, który nie dość, że skutecznie wykończył kontratak, to jeszcze był faulowany. Trafił dodatkowy rzut wolny i było 67:69.

Śląsk miał jeszcze czas na wyrównanie, ale tym razem z dystansu chybił Johnson. To był ostatni rzut tego sezonu w wykonaniu wrocławskich koszykarzy. - Źle rozegraliśmy końcówkę. Wystarczyło wrócić kilka razy do obrony i rozerwać kontry. Szkoda, że tak to się skończyło - analizował po meczu rozgoryczony trener Ery Śląska Jarosław Zyskowski, po czym niespodziewanie dodał: - Dziękuję chłopakom za wspólny okres pracy. Do graczy nie mam pretensji. Oni za bardzo chcieli. Jesteśmy już na wakacjach.

Swoim zawodnikom za grę dziękował także szkoleniowiec Czarnych Słupsk Igor Griszczuk, ale ten akurat miał za co. - Moi gracze udowodnili, że w tej grze decyduje charakter - stwierdził szkoleniowiec Czarnych.

Niestety, w poniedziałek tego charakteru zabrakło wrocławskim koszykarzom. No, może poza Darrenem Kellym, który jako jedyny zagrał w Śląsku na wysokim poziomie. Zdobył aż 30 punktów i przez wiele minut niemal w pojedynkę ciągnął wynik Śląska. Kto wie, jak skończyłby się ten pojedynek, gdyby Kelly dotrwał do końca meczu. W 38. minucie spadł za faule i z ławki przyglądał się poczynaniom swoich kolegów. A ci zagrali fatalnie. Dominik Tomczyk grał przyzwoicie tylko do przerwy. Potem był już niewidoczny, dobre momenty (rzadko) miał jeszcze Fletcher. O reszcie lepiej nie wspominać.

Po wygranej w Słupsku wydawało się, że wrocławianie mogą pokusić się o walkę o półfinał. Niestety, Czarni odarli nasz zespół ze złudzeń, choć wcale nie prezentowali koszykówki na wysokim poziomie. W poniedziałek nie pomagali im sędziowie, do których postawy było wcześniej sporo pretensji. Nasi koszykarze i trener są sami sobie winni.

Era Śląsk - Energa Czarni Slupsk 67:69

Kwarty: 18:18, 19:16, 17:12, 13:23

Era Śląsk: Skibniewski 0, Kelly 30 (4), Zieliński 2, Tomczyk 12 (2), Fletcher 15 oraz Johnson 8, Kapov 0, Korszuk 0, Mroczek 0.

Energa Czarni: Davis 15, Kudriawcew 11, Frasunkiewicz 14 (2), Barlett 20, Dunn 9 oraz Kikerpill 0, Burneika 0.

Wynik rywalizacji: 3:1 dla Czarnych

Miah Davis (z lewej) był najlpeszym graczem Słupska